Autostopem przez Malezję w poszukiwaniu magicznych smaków

Autostopem przez Malezję

Ostatnio sporo czas spędziliśmy w trochę inny sposób niż do tej pory. Teraz przerzuciliśmy się na wybrzeże. Najpierw był to wschód Malezji, a teraz zachodnie wybrzeże Tajlandii, a dokładniej wyspy na morzu Andamańskim .

Ale zacznijmy od początku. Naszą przygodę ze wschodnim malezyjskim wybrzeżem rozpoczęliśmy od Kuantan o którym już wcześniej wspominaliśmy, następnie podążając autostopem trafiliśmy do Cheratingu. Wiele miejsc po drodze ze względu na Ramadan było pozamykanych. Wschodnie wybrzeże Malezji pod względem religijnym jest bardzo konserwatywne.

Cherating to mała spokojna miejscowość z długą i szeroką piaszczystą plażą i całkiem sporymi falami. ( jest tu nawet szkółka surfowania). Brzeg porastają wysokie ( nawet na 25 m) palmy kokosowe co wcale nie jest takie bezpieczne, trzeba uważać gdzie się chodzi:) Nam prawie taki kokos spadł na głowę (wylądował 2 metry od nas!) , oczywiście nie omieszkaliśmy go zabrać, a później Labi pomęczył się aby go oskubać i finalnie nawiercić go korkociągiem a to wszystko aby wypić pyszne kokosowe mleczko. Kokos to w pewnym sensie symbol tego regiony, palm kokosowych jest całe mnóstwo, a co za tym idzie, orzechy wykorzystuje się do przygotowywania wielu potraw. Między innymi bardzo popularne są kokosowe ciastka, smażone niemalże w każdym miejscu. Kolejną popularną tutaj potrawą jest SATAR jest to wymieszany ryż z mlekiem kokosowym z dodatkiem ryby, to wszystko zawinięte w liście bananowca i grillowane .

Baza noclegowa obfituje w ogromną ilość bungalowów. My spaliśmy w bardzo ekonomiczny, ale schludnym ośrodku,  koszt wynajęcia bungalowu to 25 RM czyli około8$, nam udało się jednak stargować cenę do 15RM. Wpływ na to ma także ramadan, który sprawia, że miejscowych turystów praktycznie nie ma. Super sprawa mieć plażę na wyłączność:)

Wielka wyżerka :)

Wieczorem podczas spaceru udało nam się znaleźć przy plaży przesympatyczną rodzinną restaurację (położona przy starym muzułmańskim cmentarzu, prawie na końcu wioski). Sam szef kuchni zarekomendował nam danie, które nie pojawiało się w menu, a następnie pokazał nam świeżo złowioną rybkę ( sibas) która po chwili, usmażona, w słodko-kwaśnym sosie, przepyszna – pojawiła się na naszym talerzu. Było to jedno z najlepszych dań jakie mieliśmy okazję skosztować do tej pory. Ryba wręcz rozpływała się w ustach, a sos wymieszany z ryżem rozpalała nasze kubki smakowe na maksa. Kolejnego dnia zdecydowaliśmy się na ogromne krewetki (prawie 20cm), ale one ryby swoimi walorami smakowymi nie przebiły. Warto także dodać, że tak wypaśna kolacja to koszt około 30Rm czyli troszkę ponad 30zł.

 

 

 

 

 

 

 

Bach bach do przodu….

Po dwóch dniach spędzonych w Cheratingu udaliśmy się stopem dalej na północ. Nie wiem jak to się dzieje , jakie mamy ogromne szczęście. Stoimy z wyciągniętą ręką ( w muzułmańskich krajach warto pamiętać aby łapać stopa prawą ręką). I nagle podjeżdżają do nas dwie młode dziewczyny z pytaniem gdzie jedziemy.

-Na północ w kierunku Kuala Terengganu.

-Ok to poczekajcie tylko zmienimy samochód na większy, ok? – yyyy, ok !

Po 15 minutach dziewczyny były już z powrotem dużo większym autem z klimatyzacją.Do Kuala mieliśmy ok 100 km, a dziewczyny wcale nie miały potrzeby tam jechać. Po drodze uraczyły nas jeszcze tutejszymi ciastkami i owocami. Jakie było nasze zdziwienie gdy w międzyczasie zjężdzamy z drogi wjeżdżamy do resortu na morzem, a Azlinda mówi że ma tutaj znajomą więc może się tutaj prześpimy. Cóż, miejsce nie specjalnie spełniało oczekiwanie naszego dziennego budżetu. Nocleg był w cenie 150RM , to cena dla nas zbyt wysoka cena , więc grzecznie podziękowaliśmy dziewczynom, one jednak upierały się, że mamy tu zostać my mamy zapłacić 20 R a on nam pokryją resztę. Nie pomogły tłumaczenia, że już dla nas dużo zrobiły , że nam bardzo pomogły. Azlinda stwierdziła, że jest ramadan, ona jest muzułmanką, a w tym czasie należy robić dobre uczynki i pomagać więc ona nalega abyśmy zostali. Co mieliśmy zrobić,dziewczyna chyba by się na nas obraziła gdybyśmy jej odmówili.( niezłą tragifarsa, ktoś chce Cie ugościć i przenocować, płacić za wszystko a Ty się wypierasz rękami i nogami). Samo miejsce było rewelacyjne, boska plaża 20 metrów od domku, a w kuchni zamówiliśmy świeżo przygotowany smażony ryż z kurczakiem i wołowiną. Przez dłuższy czas nie mogliśmy  uwierzyć w to co się stało. Po raz kolejny podczas naszej podróży okazuje się, że na świecie istnieją dobrzy i bezinteresowni ludzie, którzy pragną pomagać i nie chcą nic w zamian. To powinno nas uczyć i sprawiać, abyśmy także byli lepszymi ludźmi.

Kuala Terengganu

Przyjechaliśmy tu ze względu na to iż ten region słynie z batiku. Informacje o procesie i produkcji batików znajdziecie tutaj :

https://sladamimarzen.pl/batikowe-odkrycia/

W Kuala znajduje się też Floating Mosque – meczet na wodzie. Wybraliśmy się tutaj o zachodzie słońca i wyglądał bardzo malowniczo i romantycznie. W mieście znajduje się także Central Market na którym można kupić prawie wszystko i obok jest chińska dzielnica( w której o dziwo nie udało nam się znaleźć taniego noclegu) Noclegi, z tego co udało nam się znaleźć, zaczynają się od 38RM za pokój 2-osobowy

Człowiek głodny – człowiek zły

 

Niestety, Ramadan kolejny raz dał nam się we znaki. Zazwyczaj w muzułmańskich miejscach, które odwiedzaliśmy stragany z jedzeniem otwierały się przed zachodem słońca i ludzie sprzedawali jedzenie do późnych wieczornych godzin. Tutaj było trochę inaczej. Owszem zaczęli sprzedawać pyszne smakołyki przed zachodem słońca, my w tym czasie oglądaliśmy zachód słońca przy meczecie. Jakie było nasze zdziwienie gdy przybyliśmy z powrotem na wielki bazar na którym chwile wcześniej było pełno stoisk a teraz już nie było nic. Okazało się, że chwilę przed zachodem ludzie kupują wszystko na kolację i na całą noc, a później prawie nic nie można kupić. Tak więc znów musiały nam wystarczyć suche ciastka i jakieś resztki które cudem udało nam się znaleźć na zamykających się stoiskach. Efekt jest taki, że Labi zrzucił już 9 kilogramów w 31 dni, a waga już chyba od czasów liceum nie pokazywała wyniku poniżej 70kg. Nie ma to jak podróż kulinarna:)

Koto Bahru

Nauczeni doświadczaniem z Kuala już wiedzieliśmy o której godzinie najlepiej przyjść na bazar z okazji Ramadanu. Naprawdę można tu skosztować wielu pysznych potraw, od kurczaka przyrządzanego na liczne sposoby, po słodkości, owoce.

Tutaj znajdziecie galerie zdjęć z bazaru odbywającego się w czasie Ramadanu.

 http://www.swiatpodroznikow.pl/pl/gallery/photo/3441/page_photos/1

To miejsce jest okrzyknięte stolicą Batiku jednak ścisłe centrum to PCB , malutka wioska położona nad morzem w której jest mnóstwo butików z kolorowymi tkaninami. Do centrum batikowego (PCB) można dotrzeć autobusem nr 10 lub stopem jak to miało miejsce w naszym przypadku. Plaża w PCB nie jest zbyt atrakcyjnym miejscem do plażowania, znajduje się na niej wiele dużych głazów, jednak udało nam się znaleźć na niej skrawek aby rozłożyć kocyk i spędzić tutaj nockę. Rano obudziły nas nierównomierne uderzenia jakby ktoś rzucał kamieniami . Okazało się, że owszem „ktoś” rzucał ale kokosami a tym kimś była specjalnie do tego celu wytresowana małpka. W Kota Bahru znajduje się szkoła tresująca makaki, właśnie po to aby zrzucały kokosy z palm. Ciekawe jest to, że małpa doskonale wiedziała które kokosy są dojrzałe,a surowe zostawiała na drzewie. Ten niezwykły poranek, kiedy budziliśmy się przy wschodzie Słońca zapamiętamy na długo. Tuż przed odejście mieliśmy jeszcze okazję obserwować pięknego ogiera, który wraz ze swoim właścicielem zażywał morskiej kąpieli.

Autostop

Co tu dużo mówić! W Malezji prawdziwa rewelacja! Nie czekaliśmy nigdy dłużej niż 5 minut. Ludzie życzliwi, często nadrabiają drogi żeby dojechać na wskazane przez nas miejsce.  Prawdziwa rewelacja! SAMI MUSICIE SPRÓBOWAĆ, a nie będziecie nigdy tego żałować !

 

 

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *