Pełny Program festiwalu : PROGRAM

18.10.2013 (piątek) Restauracja Wielkie Żarcie ul. Zamkowa 7

19.00 Jerzy Majcherczyk – KANION COLCA – Polskie Odkrycie XX Wieku. Jego historia, teraźniejszość i przyszłość – prezentacja pozakonkursowa

YKajakAmazon (Small)

Jerzy Majcherczyk (ur. 12 maja 1952 w Siewierzu) to polski podróżnik, odkrywca, kajakarz i organizator wypraw w rejony Ameryki Łacińskiej.
Jerzy Majcherczyk wśród swoich dokonań może wyróżnić się między innymi odkryciem kanionu Colca. Od czasów studenckich interesował się kajakarstwem, co poskutkowało założeniem Akademickiego Klubu Kajakowego BYSTRZE w Krakowie w roku 1972 (Blacha no 5.). Jedna z pierwszych wypraw w jakich brał udział nosi nazwę Polska Akademicka Wyprawa Kajakowa CANOANDES’79, podczas której dokonano odkrycia najgłębszego kanionu na Ziemi – rzeki Colca w Peru.
Aktualnie mieszka w USA, w stanie New Jersey. Wraz z małżonką prowadzi biuro podróży Classic Travel.

 

19.10.2013 (sobota)  Międzynarodowe Targi Poznańskie – SALA ZIELONA,  Wejście wschodnie od ulicy Głogowskiej

11.00 – Jakub Rybicki – Bajkał Ice Trip  

Jakub Rybicki

Jakub Rybicki
28 lat, mieszka w Poznaniu. Fotograf, okazjonalny dziennikarz, czasem alpinista, pilot wycieczek. Sowizdrzał, wydrwigrosz i trefniś. Kolekcjoner dziwnych czapek. Kocha wschód, a zwłaszcza Azję Centralną. Podróżuje wszelkimi środkami transportu, ale najczęściej to jednak swoim starym góralem. O rowerach, Rosji i innych głupotach pisuje na blogu www.rowerowarosja.pl, a zdjęciami chwali się na www.jakubrybicki.pl.

Cel wyprawy – na rowerze jezioro Bajkał. Po lodzie.

Przez 3 tygodnie przemierzaliśmy najgłębsze jezioro świata na rowerach. Spaliśmy w namiotach, u ludzi i w chałupkach dla myśliwych. Temperatury od -35 stopni w nocy do +8 w dzień. Po drodze dużo śniegu, piękne widoki, złe wichry i zdradzieckie szczeliny, ale także pyszne ryby, dobrzy ludzie i duchy, sprzyjające nam lub przeszkadzające w zależności od humoru.

12.00 – Jerzy Pawleta – Afryka z plecakiem. Od Cape Agulhas po Równik

Jerzy Pawleta, w takcie realizacji filmu z OTV 1

Jerzy Pawleta jest niezależnym dziennikarzem, fotografem i filmowcem od wielu lat samodzielnie realizującym projekty fotograficzne i filmowe.

Ma na swoim koncie szereg indywidualnych i zbiorowych wystaw fotograficznych w kraju i zagranicą.

Jako freelancer współdziała z wieloma polskimi magazynami turystycznymi.

Na stałe współpracuje z Polską Agencją Fotografów FORUM.

Realizuje filmy turystyczne, podróżnicze i sportowe.

W roku 2001 za zdobycie Korony Gór Polskich otrzymał wyróżnienie „Podróżnik Roku” nadane przez Magazyn „Podróże”.

www.jerzypawleta.pl – teksty, zdjęcia, filmy
www.jerzypawleta.blog.pl – blog pod hasłem film.foto.podróże
www.youtube.com/user/jpawleta – moje filmy na YT
www.facebook.com/jpawleta – Facebook

Opis Prelekcji:

Na przełomie roku 2007 i 2008 samotnie przemierzyłem z plecakiem południowo – wschodnią Afrykę. Od najbardziej na południe wysuniętego cypla kontynentu – Cape Agulhas w RPA po niemal równik. Siedem krajów w cztery miesiące: RPA, Lesoto, Suazi, Mozambik, Malawi, Tanzania i Zanzibar (jeśli liczyć go jako osobny kraj). Z biletem lotniczym tylko w jedną stronę, do Cape Town. Bo tu był mój start. Mety nie znałem.

Nie miałem pojęcia ile czasu zajmie mi podróżowanie przy założeniu, że korzystać będę z transportu publicznego i autostopu. Na ile starczy mi mój budżet jaki przeznaczyłem na tą podróż przy założeniu: maksimum przygody – minimum kosztów.

Celem było poznanie Afryki „z bliska”, jej prawdziwego oblicza. Bo moje, i pewnie Wasze, wyobrażenia o tym kontynencie kształtują z jednej strony wiadomości telewizyjne, czyli Afryka to głód, wojna i korupcja oraz z drugiej strony filmy przyrodnicze o parkach narodowych pełnych dzikich zwierząt czy o barwnych prymitywnych plemionach.

Jaka jest Afryka? Oczywiście poznałem tylko jej skrawek, ale jedno mogę powiedzieć na pewno… uśmiechnięta! I ani taka zła jak z newsów, ani taka kolorowa jak z reklamówek. Na pewno jest niezwykła. Warta poznania. A podróż przez kontynent afrykański jest przygodą samą w sobie.

 

13.00 – Dominik Wieczorkiewicz – Czekanie w Turkestanie, czyli wstęp do postsowieckiej części świata

Dominik Wieczorkiewicz - profilowe

Dominik Wieczorkiewicz –dwudziestosześcioletni mieszkaniec Ziemi Gorzowskiej. Na co dzień leśnik – zasilający kadrę pracowniczą Nadleśnictwa Karwin. Absolwent i zarazem nadal student Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Entuzjasta jazdy koleją. Z zamiłowania podróżnik, gawędziarz, wielbiciel piwa pszenicznego oraz „nalewek zdrowotnych”. Od kilku lat podróżuje przede wszystkim po krajach byłego Związku Sowieckiego. Do tej pory udało mu się odwiedzić trzynaście z piętnastu byłych republik związkowych, nierzadko bywając w nich po kilka razy.

Co ciekawe Dominik nie prowadzi własnej strony czy bloga. Namiary na jego osobę mogą znaleźć Państwo na facebooku – https://www.facebook.com/dominik.wieczorkiewicz.3

Opis Prelekcji:

… Stojąc nieomal od dwóch dni pod Ambasadą Republiki Tadżykistanu w Taszkencie i niecierpliwie oczekując wizy zastanawiałem się jak wytłumaczyć kolejną moją wizytę w kraju byłego Związku Sowieckiego. Jednak jak zwykle nie znalazłem odpowiedzi. Być może po prostu dla kogoś kto wyrósł w dość szarej i monotonnej kulturze zachodu – nie sposób zrozumieć bezinteresownej gościnności, otwartości i umiejętności cieszenia się z błahych spraw ludzi ze wschodu.

Czekanie w Turkestanie to prezentacja z refleksyjnej podróży do Tadżykistanu i Uzbekistanu. Opowiada między innymi na pytania: Co kryje nieczynna od kilkunastu lat fabryka przetwórstwa rybnego w Uzbekistanie? Jak żyją ludzie na pograniczu tadżycko-afgańskim? Czy co robią wraki statków ponad 100 km od morza? Dlaczego po wypiciu wódki Rosjanie widują najczęściej wiewiórki? Ponadto poszerzona została o różnego rodzaju anegdoty, porównania i przeżycia z innych wypraw prelegenta.

14:00  Jakub Mielnik – “Podróże moich koszmarów” – spotkanie autorskie, pozakonkursowe

 

 

 

15.00 – Przemek Bucharowski i Agata Włodarczyk – Himalaje na 4 łapach, wataha w podróży

 

Watahahimalaje_przemo_diuna_bednibugial-300x200

Wadera: Agata Agi Włodarczyk

 gatunekhomo sapiens sapiens

rasa: środkowoeuropejska

płeć: samica
maść: jasna
znaki szczególne: tatuaż w kształcie głowy wilka między łopatkami, podłużna blizna wzdłuż prawej łopatki

cechy charakteru: niezależność, upór, nerwowość, płaczliwość

zainteresowania: wspinaczka, podróże, sporty outdoorowe, czytanie, doświadczanie wszystkiego co nowe…

 

 

Basior: Przemek Bucharowski

gatunekhomo sapiens sapiens
rasa: środkowoeuropejska
płeć: samiec
maść: kasztanowata
znaki szczególne: brak
cechy charakteru: niezależność, upór, konsekwentność
zainteresowania: wspinaczka, podróże, sporty ekstremalne, testowanie i przesuwanie własnych granic

Wilk: Diuna (Abigar II z Peronówki)

gatunekcanis lupus
rasa: wilczak czechosłowacki
płeć: samica
maść: wilczasta
znaki szczególne: ciemna strzałka u nasady ogona
cechy charakteru: niezależność, upór, nadaktywność
zainteresowania: jedzenie, spanie, zabawa

Opis prelekcji:

Himalaje na 4 łapach – 500 km przez Himalaje Garhwalu z psem

Opis: Nasz dogtrekking, czyli trekking z psem (Diuna jest wilczakiem czechosłowackim) trwał łącznie 55 dni. Nie był starannie zaplanowany – ruszyliśmy w Himalaje Garhwalu pod wpływem chwili i zmuszeni przez sytuację życiową – nie mogliśmy wrócić wcześniej do Polski ze względu na przepisy wwozu zwierząt do Unii Europejskiej. Czekając na legalizację dokumentów Diuny postanowiliśmy wyruszyć przed siebie ku przygodzie. Wystarczyło tylko spakować plecak, wziąć zapas psiej karmy i zamknąć za sobą drzwi.

Cel był prosty: przejść Himalaje Garhwalu ze wschodu na zachód z psem, o własnych siłach, bez wsparcia z zewnątrz. W trakcie naszej 55-dniowej wędrówki przeszliśmy ponad 500 km, odwiedziliśmy 12 himalajskich dolin, byliśmy na wysokości ponad 4300 m n.p.m., w pionie pokonaliśmy ponad 63 km. Przygodę z Himalajami Garhwalu zaczęliśmy w Munsiari, a mijając takie szczyty jak Panch Chuli, Nanda Devi, Nanda Khat, Nanda Kot, Maiktoli, Trisul, Shivling i Bhagirathi dotarliśmy do źródeł Gangesu w Gaumukh.

Nie było łatwo – codziennie towarzyszyły nam krew, pot i łzy, deszcz, śnieg i grad, te jednak były w końcu wypierane z naszej świadomości przez towarzyszącą nam przepiękną scenerię Himalajów. Gubiliśmy się, wspinaliśmy zboczami porośniętymi przez kwitnące rododendrony, zsuwaliśmy się po urwistych śnieżnych zboczach himalajskich dolin. Paliliśmy kadzidełka w przydrożnych stupach, rozbijaliśmy namiot z widokiem na sześcio- i siedmiotysięczne szczyty, kąpaliśmy się w lodowatej wodzie wypływającej z lodowców górskich. Diuna szalała na polach śnieżnych zjeżdżając z nich na grzbiecie, a wieczorem grzała nas w namiocie.
1 czerwca 2013 r. nasz trekking niespodziewanie zakończył się wypadkiem Agi – złamany obojczyk uratował nas przed himalajskim tsunami wywołanym przedwczesnym monsunem, który zabił najprawdopodobniej tysiące osób w czerwcu.Naszą podróż zorganizowaliśmy bez sponsorów i wsparcia z zewnątrz, a nasze plecaki ważyły ok. 30 kg każdy. Raz na ok. 2 tygodnie schodziliśmy do większego miasteczka/wioski celem uzupełnienia naszych zapasów.
Więcej dowiecie się na:

16.00 – Michał Słowioczek – Ze śląskiej hołdy na wulkany Ekwadoru

Michał Słowioczek

Michał Słowioczek– absolwent dziennikarstwa na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach.Człowiek gór. Zapalony wspinacz,narciarz alpejski i freeridowy.Miłośnik podróży,szczególnie po Ameryce Południowej i Bałkanach.Wielki pasjonat folkloru góralskiego i ślaskiego oraz “ślonskij godki”.Hobbystycznie reporter lokalnej telewizji.  Założyciel klubu górskiego  Łaziska Grupa Górska(www.laziskagrupagorska.blogspot.com) oraz pomysłodawca i współorganizator festiwalu górsko-podróżniczego “Pod Górę”,którego trzecia edycja już 11-12 października 2013 (www.pod-gore.pl,www.facebook.com/podgore)

Opis prelekcji:

Ekwador to kraj kontrastów i multikulturowości” ,będzie to opowieść o miejscu,
które może być spełnieniem marzeń ludzi lubiących kontrastowość i
różnorodność oraz zew przygody i adrenaliny. Takim człowiekiem jest
Michał Słowioczek z Łaziskiej Grupy Górskiej.Młody podróżnik opowie zebranym o miastach iwioskach u podnóży ekwadorskich wulkanów, żyjących tam ludziach, ich zwyczajach i tradycjach. Będzie to opowieść również o nim samym –
młodym chłopaku , który prosto ze śląskiej hałdy wybrał się do Ameryki Południowej, by na
własne oczy zobaczyć i zdobyć najpiękniejsze i największe wulkany
Ekwadoru: Cotopaxi (5 897m n.p.m), Chimborazo (6 310 m n.p.m. i Iliumizas
(5 125 m n.p.m.),mieszkac w indiańskich wioskach i polowac w dżungli na
krokodyle

Dokładny punktowy opis wyprawy,dzień po dniu znajduję się na stronie:

http://lgg.geoblog.pl/podroz/9190/wulkany-ekwadoru-2009

 

20.10.2013 (Niedziela) Międzynarodowe Targi Poznańskie – SALA ZIELONA,  Wejście wschodnie od ulicy Głogowskiej

11.00 – Adam Szostek – Cropp’and’roll – Na longu do Hong Konkgu

Longandroll Nepal2

 Adam Szostek – spokojny i kulturalny młody człowiek, wyróżniający się podróżniczym ADHD, brakiem zarostu i tym, że nie cierpi brukselki. Jak był mały znalazł pod choinką plastikową deskorolkę PolSportu i tak zaczęła się jego miłość do 4 kółek i kawałka deski, która trwa nieprzerwanie od blisko 17 lat.
Ceni sobie dobrą kuchnię serwowaną z rowero-wózków w bocznych uliczkach miast i kilometry gładkiego asfaltu pod kołami. Nie ceni złośliwych taksówkarzy, bezdomnych psów i dziur w chodniku. Jak do tej pory zjechał z deską Azję dookoła, zmierzył się z chaosem w Indiach, sprawdzał jak działa autostop na pustynnych drogach Syrii i Jordanii, zgubił na pustyni gdzieś za piramidami w Gizie, skakał po dachach w Maroko, a także kręcił się bez większego celu dookoła Turcji.

 Blog: www.longandroll.blogspot.com

 

Opis Prelekcji:

Czy buddyjscy mnisi potrafią jeździć na longboardzie? Gdzie w Laosie kończy się asfalt? Jak można na własność przejąć chiński mur? Jakiej drużynie kibicowali nepalscy fani EURO? Te i wiele innych rzeczy postanowiła sprawdzić ekipa Cropp’and’rolla – Agata, Jacek i Adam, którzy przez prawie 8 miesięcy aktywnie testowali longboardowo drogi i bezdroża Azji, uczyli dzieciaki jeździć i wszelkimi możliwymi sposobami próbowali dotrzeć do Hong Kongu (a potem jeszcze musieli wrócić…)

12.00 – Kamila Kielar – Me, bikeself & Kamczatka: no place too far

Kamila. Miała być arabistą, bo wydawało jej się, że lubi ciepło. Na szczęście zdarza się i tak, że studia jednak czegoś uczą i gdy przypadkiem wylądowała na fińskim uniwersytecie odkryła, że jednak tereny subpolAustralia _DSC2384arne są bezdyskusyjnie najfajniejsze na świecie. Z podróży zawsze przywozi coś więcej, niż tylko przeżycia i zupełnie nie chodzi tu o figurki na kominek, bo sama podróż jest dla niej jedynie pretekstem. Najważniejsze projekty podróżnicze, w jakich brała udział to Afryka Nowaka (dwa etapy) oraz samotne podróże rowerowe w poprzek całej Alaski i Kamczatki. Ma na koncie 6 kontynentów (choć wstyd przyznać, brakuje Antarktydy) oraz 60 krajów. Na razie.

Z dziada krakowianka, z pradziada kresowianka. Zjadaczka w każdych ilościach zupy pho, wędzonych kamczackich pstrągów oraz pierogów ruskich. Entuzjastka entuzjazmu. Tancerka orientalna, zakochana całkiem po polsku w kilku rodzimych reportażystach. Autorka paru wystaw, które – nie wiadomo dlaczego – zazwyczaj dotyczą Afryki. Jeśli nie pisze, a po swoich podróżach potrzebuje zarobić na kolejne – wtedy podróżuje z innymi.

Me, bikeself & Kamchatka: no place too far

Wyprawa zakładała samotne przejechanie Kamczatki na rowerze oraz roweroautostopem i dotarcie w ten sposób nie tylko do różnych jej kątów, czy na szczyty wulkanów, ale również do serc Rosjan. Ale powiedzieć, że cel wyprawy został zrealizowany, to za mało. Bo połączenie roweru, jako środka transportu, razem z podróżowaniem w pojedynkę oraz znajomością rosyjskiego umożliwia znacznie więcej, niż można zaplanować. Przez miesiąc wyprawy łowiłam z rybakami nad Morzem Ochockim, wjechałam rowerem do base campu pod wulkanem, stałam się częścią społeczności Ewenków, prawie wyszłam za kamczackiego myśliwego, dotarłam do samego końca półwyspu, jadłam oczy ryby i to, co znalazłam w lesie, weszłam do wnętrza czynnego wulkanu, fotografowałam cmentarzysko bezimiennych statków i zamieszkałam w letniej rezydencji mafijnej.

Wyprawa była kontynuacją projektu „Najdalszy zachód, najdalszy wschód”, który rozpoczął się samotnym przejechaniem rowerem Alaski w zeszłym roku.

 

 

13.00 – Anna Jaklewicz – Chiny z dala od Wielkiego Miasta

Anna Jaklewicz

 

Anna Jaklewicz – z zamiłowania podróżniczka, z wykształcenia archeolog. Już od najmłodszych lat marzyła, żeby zostać drugą Elżbietą Dzikowską, albo…Indianą Jonesem. I poniekąd jej się to udało. Najpierw, podczas misji archeologicznych w Sudanie, poszukiwała śladów zaginionych cywilizacji. Potem odkrywała przed turystami tajemnice starożytnego Egiptu. Po Afryce przyszedł czas na Azję.
W Chinach, gdzie przez niemal dwa lata pracowała jako przewodnik, wędrowała po Wielkim Murze, w rezerwacie Wolong opiekowała się pandami i przemierzała konno pogranicze Tybetu. Miłość do Azji zaowocowała kolejnymi wyprawami, tym razem do Wietnamu, Laosu, Kambodży i Indii i Indonezji. Jest laureatką konkursu “Żywioły OFF” dziesiątej edycji Festiwalu Podróżników Trzy Żywioły w Krakowie i nagrody specjalnej “Bilet na Przyszłość” przyznanej przez National Geographic Traveler podczas tegorocznej edycji Travelerów. W marcu 2013, nakładem wydawnictwa Bezdroża, ukazała się jej debiutancka książka „Niebo w kolorze indygo. Chiny z dala od wielkiego miasta”.

Oficjalny profil: www.facebook.com/jaklewiczanna

 

14.00 – Małgorzata Szumska – Zielona sukienka – sentymentalo-pijacka podróż na wschód

Małgorzata Szumska

Aktorka, przewodniczka, blogerka, instruktorka jogi…a jak już kiedyś dorośnie to zostanie podróżniczką.

Wędruje samotnie, wtedy czuje prawdziwy smak przygody, spotyka najlepszych ludzi, poznaje własne granice. Uważa że siedzenie na podłodze w chińskim pociągu przez 26 godzin nauczyło ją pokory, zgubienie paszportu w Wietnamie – wiary w ludzi, a miesiąc spędzony w indyjskim aszramie – wiary w siebie.

Hinduski wróżbita powiedział jej, że nie zazna spokoju w jednym miejscu, buriacki szaman, że czeka ją życie w drodze, i nawet Cyganka z Kazimierza Dolnego powiedziała jej „jesteś taka jak my, bez domu i wszędzie u siebie.”

Do trzydziestego roku życia ma plan być na każdym kontynencie.

Do pięćdziesiątego roku życia ma plan polecieć na orbitę.

Za pokaz „Zielona Sukienka” otrzymała nagrodę publiczności oraz nagrodę jury na olsztyńskim festiwalu Kormorany oraz nagrodę Czwarty Żywioł na festiwalu 3 Żywioły.

Opis Prelekcji

            60 lat temu, gdy oficjalna wojna dobiegała końca, codziennie setki osób  znikało z domów, za konspiracyjną walkę. Walkę  za ojczyznę. Janka ma 18 lat, roczne dziecko i męża ma, a przynajmniej miała,  gdzieś w obozie pracy w głębi ZSSR.  Pakuje się więc i jedzie go szukać bo przecież ten ZSSR nie może być tak wielki, żeby męża własnego nie znaleźć. Janka nie wie nic o geografii – skończyła 4 klasy podstawowe, a potem zaczęła się wojna…

Wilno – Moskwa – Krasnojarsk – Kansk – Makrusza – Tomsk – Irkuck – Petersburg – Karaganda….  Trasa została zaplanowana przez towarzysza Stalina.

Głód, wojna, mróz, katorżnicza praca, tęsknota i miłość.

60 lat po tych wydarzeniach jadę tą samą trasą którą jechała Janka, moja babcia. Jadę w sentymentalna podróż do wioski, której nie ma na mapie, by spotkać ludzi, którzy jeszcze pamiętają…

 

15. 00 – Marta Sziłajtis-Obiegło – Ekspedycje żeglarskie – jak podróżować jachtem: tanio, daleko i niezwykle.

Rejs.1-kpt. Marta Sziłajtis-Obiegło

Marta jest najmłodszą Polką w historii, która sama opłynęła świat. Od 27 kwietnia 2008 r. do 20 kwietnia 2009 r. na jachcie Mantra Ania samotnie opłynęła świat. Trasa rejsu prowadziła z Wenezueli przez Morze Karaibskie, Kanał Panamski, Pacyfik, północną Australię, Ocean Indyjski i południowy Atlantyk. Marta po drodze odwiedziła Panamę, wyspy Galapagos, Polinezję Francuską, wyspy Tonga, Vanuatu, Australię, Wyspy Kokosowe, Mauritius, Afrykę Południową, Wyspę św. Heleny i Brazylię. Łącznie przepłynęła ponad 25 tys. Mm.

Opis prelekcji:

Celem jest ocean, przygoda i spotkania. z rejsu dookoła świata Marta wróciła z przekonaniem, że warto płynąć w rejony mało uczęszczane, nieznane i nieodkryte. Widzieć miejsca, do których docierali nieliczni odkrywcy i rozmawiać z ludźmi na końcu świata, którzy cieszą się na takie spotkania. żeglarstwo ekspedycyjne stało się nietypową dla żeglarzy ścieżką docierania w miejsca niedostępne, takie gdzie czas się zatrzymał. o tym jak się przygotować, jaki jacht wybrać i co najlepiej zapamiętała Marta ze swoich wypraw dowiecie się na tym właśnie spotkaniu.

Rejs rozpoczął się 20 września 2010 roku. Wypłynęliśmy z La Rochelle i żegluga aż do Norwegii szła raczej gładko, natomiast jesienna żegluga przez norweskie fiordy dostarczyła już wielu przesłanek, by pozbyć się wrażenia, że będzie łatwo. Po kilku zamarzniętych i połamanych linach, zerwanym w silnym wietrze fale, popękanych od mrozu bloczkach oraz niechętnie pracującym ogrzewaniu nabraliśmy pewności, że to nie przelewki. Koło podbiegunowe dobrze broni swojej tajemnicy i dopuszcza jedynie tych najbardziej wytrwałych. Zapału i ciekawości nie brakowało, więc udało się. Murmańsk zimą zdobyty.

Nasz rejs trwał w sumie 91 dni. 23 grudnia 2010 roku wróciliśmy do Polski

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *