Celem podróży jest sama podróż

Autor wywiadu Sabina Łukaszewicz

Zdjęcia: Jagoda Lasotasobota-73

Mateusz Koszela, kibic, dziennikarz, autostopowicz. Parę lat temu rzucił wszystko
i wyruszył „Autostopem w świat sportu”.  Od tamtej pory „Podaje piłkę dzieciom”.
W
wywiadzie opowiada – oczywiście o podróżach – ale też o tym, dlaczego nie może odbić żony Lewandowskiemu.

– Kilka lat temu zdecydowałeś się rzucić studia i wyjechać. Co czułeś, jak już powiedziałeś rodzicom o wyjeździe, spakowałeś plecak i wyszedłeś z domu?

– Wolność. Ale na początku był strach. Duży strach, nie powiem. Strach przed samotnością, przed własnymi słabościami. Bałem się, że nie dam rady, że coś się stanie w tej podróży, po prostu, że to mnie przerośnie. Przerwanie studiów było najtrudniejszą decyzją w moim życiu. Przyjechać do domu, powiedzieć o tym rodzicom, którzy pokładali we mnie duże nadzieje, którzy włożyli w moja naukę strasznie dużo pieniędzy. A tu nagle przychodzi syn i mówi,
że kończy studia, bo chce wyjechać do Azji. Ojciec nie odzywał się do mnie przez pół roku, mama płakała po nocach. Przeżywałem wtedy bardzo ciężkie chwile.

– Wiele osób myśli o tym, żeby zmienić coś w swoim życiu, ale nie podejmuje działania. Ty miałeś odwagę coś zrobić.

– Postawiłem wszystko na jedną kartę po to, żeby wyjechać do Azji i przeżyć moje życie ciekawie. Nie każdy musi podróżować, ale każdy ma swoje marzenia. Nie każdy je realizuje, bo większość ludzi siedzi przed telewizorem. A trzeba tylko zostawić pilota, wstać i zacząć działać. Możemy sięgnąć po wszystko, co tylko chcemy. Zawsze mówię, że mogę wszystko poza poderwaniem żony Roberta Lewandowskiego. A jeśli chodzi o rzeczy, które zależą tylko ode mnie, to nie ma rzeczy niemożliwych. Ktoś może powiedzieć, że to puste hasło, ale tak rzeczywiście jest. Przejechałem na stopa dwadzieścia trzy tysiące kilometrów i dojechałem do Birmy. Wydawało mi się, że tego nie zrobię. A zrobiłem. Nie każdy musi być panem prezydentem, nie każdy zarabia piętnaście tysięcy złotych miesięcznie. Najważniejsze jest
w życiu to, żeby być człowiekiem szczęśliwym, niezależnie od tego, co będziemy robili i ile zarabiali. Robić coś, co będzie sprawiało, że będziemy szczęśliwi. I ja w tym kierunku idę. Trudno jest zrobić pierwszy krok, bo się po prostu nie chce. To nie jest tak, że ja coś zrobiłem czy Robert Lewandowski czy Kamil Stoch. Oni nie są od nas lepsi. Im się tylko po prostu zachciało, któregoś dnia poszli na trening. Tysięczny raz. Dziesięciotysięczny raz. I dzisiaj mają tego efekty. Każdy z nas jest taki sam, każdemu się czasem nie chce. Ale niektórzy potrafią pokonać niechęć, dlatego osiągają sukces.

Nie stroniłeś od ludzi w podróży. Nie miałeś planu, żeby iść samotnie.

– Było wręcz odwrotnie Szukałem samotności w tej podróży, ale samotność jest jedyną rzeczą, której nie znalazłem. Dziś nie da się być samotnym. Samotnym możesz być na oceanie albo na pustyni. A poza tymi miejscami ludzie są wszędzie. Miałem możliwość pojechać w podróż z koleżanką, ale nie chciałem. Jestem osobą wierzącą, chciałem się zbliżyć do Pana Boga. Chciałem zacząć rozmawiać sam ze sobą i odpowiedzieć sobie na wiele pytań w moim życiu. Do Boga zbliżyłem się bardzo, ale samotności nie odczułem.

–  Jechałeś do Birmy na Mistrzostwa Azji Południowo-Wschodniej w piłce nożnej. Cała Twoja podróż kręciła się wokół piłki, bo to wtedy powstał projekt „Podaj piłkę dzieciom”.  Pamiętasz pierwszą piłkę, którą dałeś dziecku?

W podróży pierwsza piłka była w Kazachstanie. Polscy księża prowadzą tam świetlicę dla dzieci. Chciałem dać tym dzieciom piłki, ale one się mnie bały. Bały się białego człowieka. Bo biały to amerykański szpieg. Zrobiłem to cwanie, najpierw rozdałem im cukierki i arbuza. A jak przyjęły mnie do siebie i nie bały się podchodzić, to gdzieś tam w trakcie zabawy wyciągnąłem piłki. Szał był niesamowity.

– Jak reagowały inne dzieci na białego z piłkami? Jakaś historia szczególnie zapadła Ci w pamięć?

Reakcje są generalnie podobne. Większość dzieci jest w szoku. Dostaje piłkę do ręki i nie wie, co zrobić. Bo biały człowiek dał mi piłkę, ale dlaczego, po co, nie rozumiem. To, co mi się kojarzy z „Podaj piłkę dzieciom”, to wolontariat w Kambodży. Pamiętam też jak
w Kirgistanie na wysokości czterech tysięcy metrów spałem na rozwidleniu dróg na Kirgistan, Tadżykistan i Chiny. To była wioska na totalnym krańcu świata. Nie ma tam niczego, jest tylko granica. Tamtejsi ludzie mają pieniądze, bo zarabiają na turystach, ale nie mają możliwości, żeby pojechać do miasta i kupić coś dzieciom Spotkałem tam dziecko, które jak zobaczyło piłki, zapytało, ile kosztuje piłka. Mówię, że nic nie kosztuje. Dziecko dalej mnie nie słuchało, tylko ruszyło w stronę domu biegiem. Po chwili przyszło z pieniędzmi
i pokazuje mi, czy tyle wystarczy na piłkę. Ja mu mówię, że nie, że nie sprzedaję tych piłek. Patrzyło na mnie smutne, więc wyciągnąłem piłkę i po prostu dałem mu za darmo. I on tak trzymał w jednej ręce piłkę, w drugiej pieniądze i nie wiedział, co zrobić. Dwie minuty później widziałem, jak latał za tą piłką jak wściekły. To jest coś niesamowitego. Satysfakcja jest ogromna. Tego się nie da opisać. Dzieci są najpiękniejsze. Naturalnie piękne, niewinne.
A tym bardziej takie dzieci, które są pokrzywdzone przez los, bo np. mieszkają w kirgiskich jurtach czy w domkach na palach w Laosie. One są jeszcze piękniejsze. To jest dla mnie błogosławieństwo i wyróżnienie, że mam możliwość rozdawać piłki dzieciom, przebywać
z nimi i widzieć, jakie są w różnych zakątkach świata.

– Co jest dla Ciebie ważne w podróży?

– Dla mnie celem podróży jest sama podróż. Ale fajnie sobie załatwić jakiś cel tej podróży, tak jak dla mnie celem była Birma. Cel jest czymś, co sprawi, że chcesz się ruszyć. Teraz chcę jechać do Ameryki Południowej na Rajd Dakar.

– Czyli teraz Ameryka Południowa?

– Tak, Południowa i Środkowa. Nadal z projektem „Autostopem w świat sportu” i „Podaj piłkę dzieciom”. A potem… a potem…

–  … zobaczymy?

– Nie, nie zobaczymy! Potem będą Mistrzostwa Świata w Rosji. W czerwcu w 2018 roku. Będę tam. Na sto procent. Miliard procent!

 

Przeczytaj pozostałe wywiady z prelegentami V Festiwalu Podróżniczego Śladami Marzeń:

Łuk Karpat – z miłości do gór

Maroko – od Potopu do Jebel Toubkal

Podróż do źródeł rzeki której nie ma

Jak To Daleko, czyli rozmowa z Tomaszem Jakimiukiem

0 komentarzy:

Dodaj komentarz

Chcesz się przyłączyć do dyskusji?
Feel free to contribute!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *